Z nutką nastalgii: Ci, którzy odeszli - sławni jeźdźcy i ich konie

RÓMMEL KAROL (1888-1967)
ppłk kawalerii Wojska Polskiego, symbol polskiego jeździectwa w okresie międzywojennym, brązowy medalista olimpijski z Amsterdamu (1928).
Trzykrotnie brał udział w olimpiadach:
- Sztokholm 1912 (w reprezentacji Rosji): skoki przez przeszkody indywidualnie - 15. miejsce
- Paryż 1924: skoki przez przeszkody indywidualnie - 11. miejsce, drużyna - 6. miejsce (partnerzy Zdzisław Dziadulski, Adam Królikiewicz, Kazimierz Szosland); WKKW: indywidualnie - 10. miejsce, drużyna - 7. miejsce (partnerzy Tadeusz Komorowski, Kazimierz Rostwo-Suski, Kazimierz Szosland).
- Amsterdam 1928: WKKW: indywidualnie - 26. miejsce, drużyna - 3. miejsce (brązowy medal) (partnerzy Michał Woysym-Antoniewicz, Józef Trenkwald)
Kiedy ustanawiał rekord Polski w skoku na wysokość, który mierzył 198 cm, w 1939 na koniu Dyngus miał... 51 lat ! Był najwybitniejszym reprezentantem polskiej odmiany naturalnej włoskiej szkoły jazdy i wywarł ogromny wpływ na całe polskie jeździectwo okresu międzywojennego.
![]()
KRÓLIKIEWICZ ADAM (1894-1966)
Adam Łukasz Królikiewicz ur. 9 grudnia 1894 we Lwowie - polski jeździec, oficer Wojska Polskiego, pierwszy polski medalista olimpijski w konkurencji indywidualnej.
Zmarł wskutek obrażeń odniesionych po upadku z konia na planie filmu Andrzeja Wajdy Popioły.
Tak wspomina to zdarzenie Daniel Olbrychski w swojej autobiografii ‘Anioły wokół głowy’:
"Królikiewicz koniecznie chciał poprowadzić szarżę. Było to zadanie prawie tak samo trudne jak tamta prawdziwa szarża w Hiszpanii. (...) Filmowa Somosierra może nie była tak trudna do sforsowania, niebezpieczeństwo tkwiło raczej w skali przedsięwzięcia. Ludzie mieli jechać na dziesiątkach ogierów, niewyjeżdżonych, poirytowanych, w pełni sił reprodukcyjnych. (...)
Major Królikiewicz był w ekipie chyba konsultantem, ale widocznie jego serce kawalerzysty i oficera nie wytrzymało, bo kazał sobie osiodłać ogiera i stanął na czele oddziału. Na nic zdały się prośby jeźdźców i samego Wajdy. Reżyser mówił, że opinie majora są potrzebne ekipie. Sfotografowanie go w tłumie galopujących koni i ludzi nic nie da...
Próba. W pewnym momencie konie z twardej ziemi wpadły w galopie na bardziej miękkie podłoże, przygotowane już do kopania wilczych dołów. Ziemia nie była na tyle miękka, żeby koń się przewrócił, ale wystarczyło, że się potknął. Tak właśnie stało się z ogierem Królikiewicza.
Siedziałem z ekipą w samochodzie i widziałem, jak major wylatuje z siodła. Gdyby koń się przewrócił, upadek człowieka nie byłby tak niebezpieczny – spadłby wówczas z mniejszej wysokości. A tak Królikiewicz połamał sobie w wielu miejscach kręgosłup. Po kilku tygodniach skonał w szpitalu.
Kiedy odwiedzałem go w klinice, twarz miał wykrzywioną grymasem bólu. Ale starał się uśmiechnąć.
– Rómmel umarł na grypkę – mówił – a ja przynajmniej z szablą w ręku..."
Major miał na myśli brata słynnego generała, który bronił Warszawy. Znakomitego jeźdźca, reprezentanta cara na olimpiadę, no, jedną z legendarnych postaci tamtych czasów. On i Adam Królikiewicz – dwóch wspaniałych polskich jeźdźców XX wieku.
Wysłano dnia 01-11-2008 przez Joanna Figisiak
Oceny artykułu

http://www.oto-zycie.blog.onet.pl 1 listopada to święto Wszystkich Świętych, a nie święto zmarłych... Wielu ludzi myli te pojęcia